niedziela, 13 listopada 2011

znów o szkole, BO NA NIC INNEGO NIE MAM CZASU!

Ostatni tydzień obfitował w wydarzenia budzące skrajne emocje. Najpierw w czasie zajęć gimnastycznych wpadła jak burza HIGIENISTKA, aby porwać NICZEGOSIĘNIESPODZIEWAJĄCYCH chłopaków na badania bilansowe.
-Nic się nie bójcie-uspokajałam widząc ,że oddalają się z niemą prośbą o RATUNEK w oczach.
Trochę im zeszło. Wracają- URYCZANI I USMARKANI.Dziewczyny wpadają w popłoch.Deklarują,że ŻADNA ALE TO ŻADNA Z ŻADNĄ PANIĄ PIELĘGNIARKĄ NIGDZIE NIE PÓJDZIE!
-Nie wiem , co im się stało?- dziwi się BADAJĄCA. WSZYSTKO SZŁO DOBRZE, A JAK TYLKO ZADZWONIŁ DZWONEK ONI W RYK!
Podejrzewałam,że może byli TROCHĘ niegrzeczni i na nich nakrzyczała, poprosiłam więc najmniej usmarkanego do biurka, gdzie serią podstępnych pytań doszłam do PRAWDY!
-BO NAM PSEPAD WUŁEF!!!!!!-wyznał jeden z wielbicieli sportu- A ZLOBI PANI JESCE JEDEN?-zapytał z nadzieją w zapłakanych oczach.
BEZWZGLĘDNA PANI BRUTALNIE ZNISZCZYŁA WSZELKIE NADZIEJE i towarzystwo na nowo zaniosło się płaczem, bo "JUTRO" było dla nich terminem tak odległym , jak dla mnie WAKACJE.
Na pociechę obiecałam:
-Jutro robimy również KANAPKI!, co radykalnie zmieniło nastrój SPOŁECZEŃSTWA a resztki wątpiących w istnienie PRZYSZŁOŚCI  uspokoiliśmy w czasie wykonywania talerzyków POD PRZYSZŁE WYCZYNY GASTRONOMICZNE
TU INDIANA  JONES- JAK ŻYWY
SAMA SOBIE ZGOTOWAŁAM TEN LOS!
Najpierw ukochany "wułef" - potem rozochocony tłum pogrążył się w otchłani KANAPKOWEGO SZALEŃSTWA!
KANAPKA- "ZACAROWANA KRAINA"
WINDA
INDIAN JONES- PRZED POŁOŻENIEM NA TALERZ Z WIZERUNKIEM:)
Na zakończenie dnia APEL  z okazji ŚWIĘTA NIEPODLEGŁOŚCI. Poszliśmy
PRZYGOTOWANI
(Dzięki temu,że Pani ogląda głupawe programy typu "Top model" i żeby zająć ręce robi kotyliony)
I TAK PRZEŻARCI KANAPKAMI,ŻE AŻ BYLIŚMY GRZECZNI!!!!!
-Czy oni cokolwiek z TEGO zrozumieli?- DYREKTOR jak zwykle sceptyczny. Zapewniłam,że w dniu TAK UROCZYSTYM ( nieważne ,że dla nas z powodu wułefu i kanapek) już do ostatniej lekcji ( sztuk1) będziemy UŚCIŚLAĆ I WYJAŚNIAĆ, co zajęło mi raptem 5 minut ( następne czterdzieści wklejaliśmy godło i pisaliśmy "POLSKA")i spotkało się z akceptacją WŁADZY.
Dobrze,że WŁADZA nie dotrwała z nami do przerwy, bo WRAŻE PLEMIĘ  zorganizowało na MOTYWACH PANINEJ OPOWIEŚCI- ZABAWĘ W WOJNĘ ŚWIATOWĄ  z wykorzystaniem klocków ( walczyli POLACY Z POLAKAMI,bo jak wyjaśnili "NIKT NIE CHCIAŁ BYĆ NIEMCEM") a Pani musiała zgłębić z PATRIOTKĄ LOKALNĄ zagadnienie- CZY JAK MAM KOLEŻANKĘ Z NIEMIEC TO JESZCZE MOGĘ SIĘ Z NIĄ KOLEGOWAĆ?
W świetle TAKICH wydarzeń- zajścia w Warszawie ZDZIWIŁY MNIE ŚREDNIO-BIORĘ WINĘ NA SIEBIE!
PS. Czwartek wieczór -osiedlowy sklep. Spotkanie z uczniem. Po wymianie uprzejmości i dyskusji z MAMĄ na temat konstrukcji kanapki "BLOK" oraz zapewnieniu UCZNIA,że TERAZ ON ZAWSE SAM ZLOBI KANAPKI (mama lekko skonsternowana) oddalam się w ślad za wózkiem z przyczepionym PŁACĄCYM.
-ALE BĘDĘ MIAŁ  CO OPOWIADAĆ CHŁOPAKOM W KLASIE!- słyszę z tyłu entuzjastyczny głos KANAPKOTWÓRCY- WIDZIAŁEM PANIOM!-Miło być gwiazdą na własnym osiedlu:)

15 komentarzy:

  1. Słodkie dzieciaki. Tak fajnie o nich piszesz. Ja też pracuję w szkole i mam z tego wiele radości, ale ostatni tydzień niestety bardziej obfitował w rozwiązywanie problemów niż w radość. Dlatego bardzo się cieszę, że mam go już za sobą. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) :) :) Dzieciaczki dzieciaczki :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. :DDDDDDDDDDDDDDDDD JACIE, gdbym jeszcze ja PANIOM widziała, to bym też miała co opowiadać ;D
    Moc serdeczności dla Ciebie kochana!!!!!!
    A Indiana Jones od razu rozpoznałam ;), tylko winda zrobiła mi niespodziankę, myślałam, że to nasza ziemia i nad nią niebo ;D (przecież w TYM wieku, na pewno jest płaska)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha! Nareszcie udało mi sie dotrzeć, po 3 miesiącach całkowitej niemożności czasowej! :D
    Opowiastki cudne szkolne - zupełnie jakbym swoje dawne miejsce pracy widziała, chyba jednak wiele łączy wszystkie szkoły na świecie. ;)
    Dzięki Tobie wróciłam do swojej klasy i do naszego pokoju nauczycielskiego. No i przypomniałam sobie naszą AMBITNĄ... LOL Pozdrawiam serdecznie, wytrwałości dalszej życząc!

    OdpowiedzUsuń
  5. boskie kanapki!!! żeby im ta wyobraźnia na zawsze pozostała:))) pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  6. to teraz jesteś gwiazdą!!!!A kanapki - boskie!!!Moje dziecię było na apelu z okazji 11.11 i co ...nudziłam się powiedziała!:)Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. To ja się z gwiazda zadaję?! Widzisz, nie wiedziałam, więc do nóg się kłaniam ;) Opowieść - fantastyczna (oczywiście przy walce Polak-Polak się obśmiałam po pachy), "poplose jesce" :D

    OdpowiedzUsuń
  8. O Mamo:) Kanapki wymiatają:) Zwłaszcza ta z paluszkami słonymi.. No i gratuluję GWIAZDORSTWA:)) Należy Ci się bardzo takie uznanie:))
    Pozdrowienia cieplutkie!

    OdpowiedzUsuń
  9. kurcze, to moje dzieci nie są takie twórcze w temacie kanapek - zwykłe robią niestety ;)
    wojna polsko-polska i przyjaźń polsko-niemiecka niestety bardzo na czasie
    pozdrawiam ciepło

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  10. Mój Mały też jest takim wielbicielem wułefu i sportów wszelakich :)

    fajnie napisane, na wesoło :)

    A kanapki czaderskie

    Ada

    OdpowiedzUsuń
  11. Się uśmiałam, jak zawsze :))))

    OdpowiedzUsuń
  12. Pozdrawiam oporną na uroki wspaniałych materacy i poduszek.Wspaniale się czyta Twoje zapiski z prób wychowania naszego młodego pokolenia.Foksiowa mi mówiła ze jest szansa zebyśmy ponownie spotkały sie bez udziału materacy.Jestem za, jak tylko sie da.gabi

    OdpowiedzUsuń