Zbiornik wodny po jakiejś kopalni kruszywa- prezentował się bajkowo- Woda miała właśnie taki turkusowy kolor a widoczne pod powierzchnią drzewa i tajemnicze kominy oraz pustka wokół, dodawały "niesamowitość do dziwności"
-Ciekawe, co jest w tych workach- próbował mnie podpuścić TEN CO POWINIEN SIĘ O MNIE TROSZCZYĆ ( pyłki spod nóg i te sprawy)
-ZWŁOKI PODPUSZCZACZY-odpowiedziałam zgodnie z moimi podejrzeniami ,ale o dziwo WERYFIKOWAĆ NIE CHCIAŁ.
W Sulejowie był akurat targ. Wprawdzie rozpoznaliśmy na nim te same przedborskie starocie, ale z miłą chęcią obejrzeliśmy je jeszcze raz, pytając po raz kolejny o cenę odrapanego fotela bujanego, która niestety od ubiegłego wtorku NIE ZMIENIŁA SIĘ:(
-I tak nie miałabyś gdzie go wstawić- HAMULCOWY ZAWSZE ZWARTY I GOTOWY.
Odprawiłam go hasłem pancerniaków " DO WOZU!" a sama poleciałam jeszcze w kierunku " zielonych", gdzie DZIADEK sprzedawał PRAWIE ZA DARMO (6ZŁ) sadzonki wajgeli.
Po złożeniu ofertySPRZEDAWCA JEDNYM ZRĘCZNYM RUCHEM UWOLNIŁ ROŚLINĘ Z DONICZKI I PODAŁ JĄ ZDUMIONEJ- ZUPEŁNIE SAUTE!!!!
-Co Pan robi?- ZDUMIONA reagując właściwie -nadstawiła noszoną na wszelki wypadek " zrywkę" ( tak tu nazywa się jednorazówki).
-PAKUJĘ TOWAR- zgodnie z prawdą odparł DZIADEK i sprawnie dorzucił doniczkę do stosu innych.
-I niech się cieszy ,że za sześc zł, bo z doniczką to ho, ho....- dodał
UCIESZONA poleciała pędem do CZEKAJĄCEGO, który w krótkich żołnierskich słowach ocenił troskę DZIADKA o rośliny i dał wyraz niepokojowi o to jak ją po całodniowej wycieczce dowieziemy (BĘDZIE NA KOMPOST)
Obawy na szczęście się nie sprawdziły- krzewuszka obficie podlana DAŁA RADĘ!
a my jak zwykle w zachwycie polataliśmy po Podklasztorzu
aby stwierdzić fakt niezbity,że nie tylko dla kobiet ale DLA MODLITWY mężczyźni tracili głowy
SZANOWNY MAŁŻONEK nie chciał być gorszy i po powrocie popełnił był czyn OD BIEDY UCHODZĄCY ZA OBJAW DOZGONNEJ MIŁOŚCI ORAZ UTRATY GŁOWY demonstrując ZACHWYCONEJ- GDZIE KIEDYŚ BĘDZIE JEJ WERANDA
WBITE KIJE ZNAKOMICIE ODDAJĄ OGROM PRZYSZŁEJ POSIADÓWY I NIEWAŻNE,ŻE W TYM STULECIU CHYBA SIĘ JEJ NIE DOCZEKAM:)
Zbiornik rzeczywiście jakiś taki bajkowy :)
OdpowiedzUsuńA weranda z pewnością będzie piękna. Kiedyś :))
Pozdrawiam i zmykam już spać :))
Ada
Woda turkusowa jak na wakacyjnym folderze.
OdpowiedzUsuńA plan przyszłego tarasu rozwalający :-)
Ściskam
Czy to nie jest już zalew Sulejowski ?
OdpowiedzUsuńTaka wielka weranda to skarb! Szkoda, że aż stu lat trzeba na jej zbudowanie. Niechże Pan Hamulcowy już łopatę wbija...
Ola:)))zalew iście bajkowy:)ale Twoich bazarkowe opowieści nie przebije nic:))ciekawam co by zrobił jakbyś nie miała zrywki?:)))))))))))A co do werandy......zwolnij hamulec Hamulcowemu,może rozpędu nabierze,bo na razie te dwa kije jak dwa nagie miecze.....:)))
OdpowiedzUsuńRelacje z Waszych wojaży przeczytałam jednym tchem, miejscami dusząc się ze śmiechu. Super lektura przy porannej kawce! Od razu humor mam lepszy teraz mogę jechać na Radę P..
OdpowiedzUsuńA oczami wyobraźni już widzę filiżanki, kawa, ciasteczko...wszystko na Twojej werandzie.
Pozdrawiam serdecznie:)
Olqo, taras ogromny będzie, chociaż teraz też jest bardzo przyjemnie, bo zielono. Woda w zalewie jak w tropikach i jaka czysta, pomoczyłaś stópki? pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAch, weranda już teraz wygląda malowniczo i niezwykle obiecująco ;))) Wyprawa rewelacyjna, moje krzewuszki nie przetrzymały ubiegłorocznych susz, mimo podlewania:( Niech Ci się zieleni:)))
OdpowiedzUsuńUbawiłam się przednie czytając posta-:)
OdpowiedzUsuńA co do tych 2 kii to od początku wakacji stały dosłownie takie dwa u mnie, wyznaczając teren mojej werandy< słyszałam o niej od 6 lat> i muszę Ci powiedzieć, że już nie stoją, rozłożona została linka, deski i Ktoś intensywnie pakuje w to miejsce gruz.W tym roku powstanie jednak podest werandy czego i Tobie życzę.
Pozdrawiam-:)
Pod turkusową taflą skrywa się zapewne jakaś lokalna Atlantyda.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci zazdroszczę tego wędrowania szlakiem zabytków, targów staroci i dziadków z kwiatkami :))) A weranda w końcu stanie, przecież te kije to już zapowiedz kamieni węgielnych. Oby tylko Małżonek nie czekał aż się to drewno samo w węgiel kamienny zamieni ;))
Szanowny Pan Mąż zaszalał!
OdpowiedzUsuńMężuś widzę jest bardzo ambitny!!!!...tak więc czekam na werandę!!!A woda w jeziorku rzeczywiście turkusowa...:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTo nic, że weranda jeszcze w planach - za to jakie piękne masz paprocie :) Urzekły mnie nie mniej, jak Twoja wczorajsza relacja :)
OdpowiedzUsuńUściski serdeczne
W takim DOMU to i weranda nie jest konieczna. Schodki, paprocie, bluszcze - miejsce na poranną kawusię wymarzone. I jeszcze żeby było słychać skowronki :)
OdpowiedzUsuńbajkowe jeziorko :)
OdpowiedzUsuńSkoro paliki już wbite, to nie minie wieczność i już zacznie się przygotówka pod budowę werandy...Skąd ja to znam???:>:D
OdpowiedzUsuńA zbiorniki tego typu mam w okolicy, aż dwa w dość bliskim sąsiedztwie, potrafią zachwycić, ale i też porażają głębokością i bezmiarem wody:))
Super się jednak ogląda pływające w krystalicznie czystej wodzie rybki i inne żyjątka:))
Pozdrowienia.
A utopców tam nie było? Dokładnie w takich wodach żyją i same taki własnie kolor cery posiadają.
OdpowiedzUsuńpiekne fotki wody-jaki kolorek niesamowity;)pozdrawiam cieplo;)
OdpowiedzUsuńAleż się stęskniłam za Twoim humorkiem i postami, idę pocztać wcześniejsze. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOkolice dla mnie dobrze znane, bo najbliższe. Cieszę się, że się podobają. To zawsze radość poczytać, że ktoś docenia tą oklicę.
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta Twojego bloga, zazdroszę tych wakacyjnych wojaży. Mnie niestety brakuje czasu:( Za to nadrabiam czytaniem, np. u Ciebie:)
Pozdrawiam ciepło
A tośmy się praaaawie otarli o siebie - bawiliśmy weekend wakacyjny sierpniowy na jednym z sulejowskich kampingów. Nie słyszeliście gitary???? A mówią, że głos się po wodzie niesie...
OdpowiedzUsuńStawy z tak cudnych kolorów wodą są też na Pojezierzu Szczecińskim. Są niezwykle głębokie...
Pzdr.