Artystki z SZUFLADY ogłosiły wyzwanie pt. SMAKI DZIECIŃSTWA- dla mnie najlepszy smak miały nieodmiennie gwiazdkowe prezenty i dlatego uszyłam na nie DUŻE WORKI (może rodzina pojmie SUGESTIĘ?)
BAŁWANKA
NAZWAŁAM LEOŚ -NA CZEŚĆ,
ANIELINKA
TO MALWINKA- TEŻ KU PAMIĘCI:)
LEOŚ miał duże przejrzyste niebieskie oczy przesłonięte zazwyczaj nieprzejrzystymi mlecznymi (zapaćkanymi własnymi palcami) okularami i charakteryzował się tym,ze nawet "Dzień dobry " mówił z płaczem albo w najlepszym wypadku na wdechu.
-Jaki wrażliwy-rozczulał się dziadek, który co rano pokornie chyląc "poradlone czoło" wiązał po raz -nty sznurowadła, które wcale nie chciały pozostać w tym stanie, mając widocznie własne plany -z pozbawieniem uzębienia mlecznego WRAŻLIWEGO WNUKA włącznie.
Dziecię w tym czasie posłusznie wystawiało kończyny, czekając aż antenat SIĘ UPORA.
-To będzie ofiara męskiej szatni-prorokowali znający się na rzeczy BYWALCY ( w cywilu nauczyciele wf)
-Trzeba go socjalizować w tempie ekspres- zadecydował WYCHOWAWCA i usadził NIESZCZĘŚNIKA, (który jedynie długim spojrzeniem obwieścił tragizm swojej sytuacji ,ale kto by tam na jego spojrzenia zwracał uwagę) z ARNOLDEM, który nazwany "na cześć" -bardzo dobrze "wpasował się w pierwowzór".
O dziwo, pomysł się sprawdził. Panowie nawet nawiązali dość przyjacielskie stosunki i radość zapanowała w GRONIE,bo zaistniała realna możliwość że z obydwu BĘDĄ LUDZIE.
Do czasu.
Pewnego pięknego dnia ARNOLD z niewyraźną miną zjawił się przy biurku PANI
-Bo nie odrobiłem pracy domowej, bo mi LEON(i tu oskarżycielski palec skierował się prosto między oczy spanikowanego kolegi) NIE ODDAŁ ZESZYTU!
W tym momencie uwaga Pani przerzuciła się z pociągającego nosem TERMINATORA na LEOSIA, którego ciche łzy utworzyły już małe jeziorka między szkłami dociśniętych do policzków okularami a błękitem ócz.
-Bo ja ... ODDAŁEM!-zaczął mężnie
-NIE KŁAM!-zagrzmiał TERMINATOR ,ale LEOŚ tym razem nie dał się zbić z pantałyku
-ODDAŁEM- BYŁEM , ale....NIKOGO NIE BYŁO W DOMU!
-To JAK oddałeś?-zainteresowała się Pani
-POŁOŻYŁEM W KRZAKACH, ale pod JEGO klatką!
Przechodząca nad osiedlem nocna burza dokonała reszty.
Przypomniała mi się ta historia w związku z telefonem od nazwijmy ją MALWINY istoty dobrej i uczynnej, która zobowiązała się podzielić ze mną sadzonkami różnego działkowego zielska.
Pierwsze podejście- KTOŚ w POKOJU NAUCZYCIELSKIM ZARĄBAŁ lubczyk ( śledztwo nic nie dało, a niech tam winowajcy miłość kwitnie). Po paru dniach telefon ( 21.30)
-Przyniosłam ci te roślinki-cichy głosik MALWINY przebił się przez eter
-Gdzie?- zapytałam rozpoczynając jednocześnie poszukiwania butów
-Ukryłam je za murkiem, ale pod NASZĄ szkołą, bo była zamknięta.....
W KAŻDYM Z NAS TKWI JAKAŚ CZĄSTKA DZIECKA!
PS.Burzy nie było, złodziej też się nie trafił i roślinki bezpiecznie zmieniły miejsce zamieszkania.
środa, 27 października 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hihi, fajnie przeczytać coś milego przy kawce o poranku.Woreczki cudnej urody,ja jeszcze tak pięknych szyć nie umiem.Do świąt jeszcze trochę czasu, może się naumiem :D.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy mały Arnold poszedł w ślady swojego wielkiego imiennika i teraz też zarządza...gminą albo województwem jakimś...
OdpowiedzUsuńBałwankowa torba the best !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Moj kawowy kumplu! Bardzo blednie nazwalas torebki, o bardzo....No, nie moglas spytac, albo konkurs urzadzic? Na pewno bym wygrala, bo.... Torba z aniolem to cala ja, przynajmniej tak sie sobie wyobrazam. A torba z balwankiem...to oczwiscie ....jak sobie malzonek o mnie b. czesto mysli...He , he... Nie szkodzi ,bo jak by on bral udzial w konkursie to by powiedzial doslownie to samo!
OdpowiedzUsuńCzy dzieci maja takie cudne imionka, czy toTy je zmieniasz?
Milego dnia!Ag
Świetne te worki :)) Mówisz, że jak uszyję DUŻE to rodzinka nie będzie miała wyboru? Hmmmmmm... Ten pomysł mnie kusi ;))
OdpowiedzUsuńoh super jak dobrze poczytac takie rozweselajace historie na dzien dobry pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZgadza się. W każdym. A we mnie to nawet kilka tych cząstek. Tkwi:)
OdpowiedzUsuńHistoryjka z Leosiem i Arnim - prawie jak Koszmarny Karolek z Damiankiem -
OdpowiedzUsuńtakie pierwsze skojarzenie mnie się nasunęło
Woreczki urocze i oby spełniły swoją sugestywną rolę :)
Zyczę spełnienia workowych marzeń:)))
OdpowiedzUsuńMalwinka przeurocza - cudnie wyszła:)))
A historia Leosiowa - NO BOMBA, znam takie dzieciaki, oj znam:))))
Workowe torby są udane!!!!I takie duże...haha niech rodzona to tylko zrozumie!Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTwoje torby sa sliczniutkie, balwanek i aniolek maja fajnie rozwiane szale;-)
OdpowiedzUsuńZycze powodzenia w Szufladzie.
Pozdrawiam cieplo
Śliczniutkie torby na prezenty i na pewno bardzo pojemne :) Dziękujemy za udział w szufladowym wyzwaniu i podzieleniu się z nami swoim smakiem dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Agnieszka
Leoś jest-super chłopak! No zostawił zeszyt pod klatką..hehe..Malwinka tez rozbrajająca..
OdpowiedzUsuńWorki są super!!
Pozdrawiam
Dla mnie aniołek jest the best, ale bałwanek ma za to bardzo pomysłowy szaliczek :) Idę sobie uszyć nie duży, ale OGROMNY worek na prezenty ;)))
OdpowiedzUsuńDziękujemy za udział w szufladowym wyzwaniu. Piękne woreczki na prezenty. Oj Mikołaj będzie miał sporo na głowie;)) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNiezłe kwiatki hehe:) Oj jak ja lubię Cię czytać:)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy jak worek od ziemniaków przewiążę czerwoną wstążką to mój miły się domyśli, że prezent ma być spory?;)
Pozdrawiam Olu:)
Smakuję się każdym słowem - masz niesamowity talent pisarski:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś zalotnika, który z niewiadomych przyczyn się obraził. Potem okazało się, że zostawiał dla mnie kwiaty - na daszku wejścia do naszej klatki.Może myślał, że ja po ścianie do domu wchodzę:))
OdpowiedzUsuńCuda, cuda!!!
OdpowiedzUsuńPiękne woreczki na prezenty. Muszę koniecznie skorzystać z Twojej rady i dddddduuuuuuuże woreczki przygotować dla mojego mikołaja;-)))))
OdpowiedzUsuńCałuski
prawda, w każdym z nas jest dziecka ślad :))
OdpowiedzUsuń