środa, 20 października 2010

JESIEŃ POZNAĆ PO ZAKWASACH

Nie chodzi tu oczywiście o kiszenie jakichkolwiek płodów natury , czy skiszony humor spowodowany brakiem słońca, ale o realne cierpienie niesprawnych i niewygimnastykowanych kończyn BOHATERKI zmuszonych do intensywnej pracy właśnie jesienią.
Korzystając z ostatnich, jak się okazało słonecznych dni ,urządziliśmy w przytulisku ZAMKNIĘCIE SEZONU.Jeszcze nie ostateczne, bo woda w instalacji ciągle płynie a syfony dopływowe nie zasypane solą, ale przymiarki już były.
Jesienią ZA KAŻDYM RAZEM organizujemy sobie całkowicie wewnętrzny i prywatny konkurs pt.CZY ZDĄŻYMY NAGRZAĆ?.Wprawdzie TEORIA PALACZA brzmi:
-Jak nie zdążymy , to otworzymy flaszkę i też się zagrzejemy- i nawet nie musi tego popierać wymownym uniesieniem brwi-JUŻ LECĘ DO STODOŁY PO DREWNO!
PIERWSZY PRZYSIAD-drzwiczki do stodoły
DRUGI I KOLEJNE- napełnianie koszy drewnem
PO URAZIE CZASZKI (zapomniałam ,że drzwiczki od stodoły CIĄGLE SĄ MNIEJSZE ode mnie) BIEG(właściwie CWAŁ PRZEPLATANKĄ)- na ile pozwalają plączące się pod nogami kończyny obarczone koszykami( ręce już wkrótce poddam filcowaniu,żeby je skrócić).
Nie narzekam,bo w końcu awansowałam na MŁODSZEGO POMOCNIKA STARSZEGO PALACZA.
W tym samym czasie STARSZY PALACZ klnąc na czym świat stoi,próbuje rozpalić w kuchennym piecu i po raz kolejny tłumaczy:
-Wiem,że miałem ZACZĄĆ od pieca w pokoju, ale myślałem,że TYM RAZEM SIĘ UDA.
UDAŁO SIĘ!..... zrobić tyle dymu w izbie,że BOHATERKA chcąc przeżyć, musi DYGAĆ W KUCKI dostarczając opału-DYM MALOWNICZO SNUJE SIĘ OD POZIOMU OK 1,30M w górę.Sufitu nie widać, ale KTO BY W TAKIEJ CHWILI CHCIAŁ OGLĄDAĆ SUFIT?
-To ja wyjdę NA ZEWNĄTRZ-odmeldowuję się ,w odzewie słysząc niewyraźne burknięcie- coś między "spadaj" a " wiesz co masz robić".
Oczywiście ,że WIEM.



W MALOWNICZYCH OKOLICZNOŚCIACH PRZYRODY organizuję sobie PRYWATNE KONKLAWE, wypatrując dymu z komina. PO OBWRZESZCZENIU-"jest, jest!"- jestem w zasadzie wolna, ale trzeba jeszcze -zanim  się wywietrzy, kilkakrotnie przejść w kucki i nanieść odpowiedni zapas drewna , po to,żeby usłyszeć za parę godzin  z ust TEGO CO NA TEMPERATURACH ODPOWIEDNICH DO ŻYCIA ZNA SIĘ NAJLEPIEJ
-TU SIĘ MOŻNA USMAŻYĆ!
Kontrolne spojrzenie na termometr uspokaja mnie, że zagrożenie jest na razie LEDWIE WYCZUWALNE, bo przy +16 jeszcze nikt nigdy się nie usmażył.Dokładam więc beztrosko do pieca CAŁY CZAS -PAMIĘTAJĄC- DZIĘKI KOMU MAMY ZAPAS DREWNA (niestety siekiera jest mi obca-A SZKODA, szczególnie  W NIEKTÓRYCH MOMENTACH!) a wolnych chwilach CIESZĘ SIĘ JESIENIĄ!:)

i organizuję JESIENNY POKAZ "DIZAJNU"- ku uciesze okolicznych wiewiórek


23 komentarze:

  1. Ooo pokaz dizajnu mi sie podobal, szczegolnie martwa natura ten z drzewkiem :)
    Wiesz, moze jakbys nabyla pile elektryczna droga kupna, to siekiera automatycznie by spadla na drugie miejsce, i byla bys Glownym Pomocnikiem Palacza? ;) Kto wie... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój "starszy palacz", gdy zrobi mega zadymę, ma zawszę taką samą teorię; " nie ma cugu, bo deszcz będzie padał" :-) I to by było na tyle.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nawet nie liczę ile razy prychnęłam głośnym śmiechem przy czytaniu tej opowieści. Co tam oplute kawą klawisze! Sie wytrze!!! Super opowiadanie i super ilustracje. Ta z szaliczkiem nasunęła mi nawet pewne skojarzenia, ale ponieważ Twój blog nie ma żółtej tabliczki "treści tylko dla dorosłych" to daruję sobie i ew. czytającym nieletnim publiczne rozwinięcie tych skojarzeń. Buziaki.
    PS. Od razu słońce wyszło za oknem. Proszę częściej, bo ta szarość mnie dobija.

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowieśc o palaczu super..........to tak jakby na moim podwórku się działo tylko u mnie dym się snuje po chałupie mieszkalnej:)))))))) z koszami nie latam bo palimy----chałwami-----czyli peltami.....ja bym dorzucała co chwilę bo uwielbiam gorąc, jak już koza tak porządnie daje czadu czyli jak na nią spluniesz to syczy niemiłosiernie:))))) to rozbieram się do gaci i kładę się koło niej zamykam oczy i udaje że grzeje się w Chorwackim słońcu......mogę tak godzinę....wszyscy szerokim łukiem mnie omijają mając w pogotowiu telefon co by w razie pogorszenia dzwonić po karetkę z kaftanem :)))))))
    Zakwasy również posiadam , ale to z powodu ćwiczeń z moim ( no dobra nie tylko moim) trenerem na zajęciach fitness.......tak nas potrafi przeczołgać że ledwo wracam do domu, z samochodu wyleźć nie mogę bo nogi się łamią , nie mówiąc o rękach , które nic unieść nie mogą.....Pozdrawiam Patti

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to jest, że na temperaturach odpowiednich do życia najlepiej znają się ci którzy akurat nie palą? W piecu naturalnie? Moje Książątko tez zawsze najlepiej wie ile powinno być akurat na termometrze;)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Młodszy pomocnik starszego palacza"....Stanowisko normalnie rewelacja!!
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  7. palenie w piecach..rewelka...przez 20 lat mieszkałam w starym przedwojennym domu, napalić trzeba było w kilku piecach i nanieść węgla na drugie piętro...sama słodycz:-)Ale potem, jak ogień trzaskał i strzelał i grzał to rekompensował wszystkie niewygody:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zawsze usmialam sie do lez. :)Znam dobrze smak rozpalania w kominku i tabunow dymu, oczywiscie rozpalajacy ma zawsze jakas teorie na ten temat , o wplywie cisnienia, nie sprzyjajacym wietrze itp.... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy w pobliżu Przytuliska jest może jakaś wolna dziupla??? Mogę się snuć po okolicy w charakterze wiewiórki pokazowej - na TAKICH POKAZACH!!!:))))
    No i STANOWISKO posiadasz!!! JA jeszcze nie, choć gdyby się zastanowić to celowałabym Głównego Demotywatora - przy mojej motywacji, działam zupełnie odwrotnie na Osobistego :))))
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. Rechot przed komputerem... tak zareagowałam na ten wpis i napisze więcej, otóż dobrze wiem jaki jest los palacza... i tak jak ulał pasuje ten tekst do mnie... zwłaszcza ta przeplatanka... bo dwa razy nie chce się chodzić to lepiej na raz!!!! :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. o matko, Kobieto, zacznij książki pisać- ja będę Twoją wierną czytelniczką :)
    uśmiałam się jak norka

    teraz mam gazowe ogrzewanie, ale w domu rodzinnym były i nadal są piece kaflowe i trza tachać wiaderka na 2 piętro- latem jak węgiel zwozili, to zwoływaliśmy bandę z podwórka i nosiliśmy go do piwnicy :)

    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  12. Och, po prostu dziekuje, ze tu jestes, ze piszesz, ze jestes najlepszym lekiem na poprawienie humoru, okazja do zdrowego smiechu. Pa moj gazie rozsmieszajacy- calkiem zakwasniala stara baba -Ag Ten post to wspaniala dawka na moje dzisiejsze urodzinki. Pa

    OdpowiedzUsuń
  13. Podobno przyczyna slabego cugu lub jego braku sa kawki w kominie. Polecam sprawdzic.
    Bardzo mi sie podobal pokaz mody na plocie, sliczne torebusie.
    pozdrawiam cieplo
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  14. Jako że na paleniu nie znam się w ogóle,mogła bym uczestniczyc w konklawe:)))noooo ewentualnie jako donosiciel....drew:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudna jesień i trzeba się nią cieszyć, to fakt, buziaki ślę jesienne :)))))))))

    OdpowiedzUsuń
  16. Cuda , cudeńka, cudowności tworzysz :)

    Dziekuję za odwiedziny.

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak brakuje mi czasu zeby wpasc do Ciebie, ale jak wpadne to sie usmieje i od razu mi lepiej!
    Dziekuje za odwiedziny. A Twoj "jesienny pokaz dizajnu" jest po prostu... rewelacyjny!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale się uśmialam! Prawie jak w mojej rodzimej chatce ja trzaskam zębiskami,dzieciaki wciągają po dwa swetry, a starzy palacz patrzy na nas ze zdziwieniem i mówi : tu jest prawie 20 stopni!, Zerkam na termometr +15, rzeczywiście ,,prawie robi wielką różnicę,,:D Takiego dizajnu, to nawet Coco Chanel by się nie powstydzila, a ten palik, to móglby za Naomi Campbell robić.
    Kiedyś robilam za starszego palacza,palilam w piecach kaflowych, strasznie lubilam się do nich przytulać.

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeczytałam z nalezytą powaga i uwagą.Zamysliłam się głęboko (znaczy aż do trzewi). I odkryłam prawdę życiową - żadnego domu za miastem. Z wiekiem wzrasta mi zapotrzebowanie na święty spokój. Zakwasów też dostałam bo postanowiłam wygrabić cały ogród. Odstawiłam grabie i wory, a następnie padłam i leżałam plackiem jak martwa norka. A rankiem padłam po raz drugi kiedy zobaczyłam jaka zabawę sobie urządził ze mną pan wiatr.

    OdpowiedzUsuń
  20. Pięknie jesiennie u Ciebie:)Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  21. Malowniczo snujący się dym jest mi znany aż do łez:)Super torby. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Twoje zatorbienie jak zwykle urocze!A opowieść o palaczu powala ze śmiechu ...kobietko Ty zacznij lepiej publikować swoje teksty...miłego weekendu!Buziole:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń