Całkiem znienacka okazało się,że ŚLUBNY ma tydzień WOLNY( a może chodziło o to ,że by jeszcze bardziej- TYMCZASOWO oddalić mnie od TEŚCIOWEJ) , więc ZOSTAŁAM UPROWADZONA w tempie ekspresowym, bez należytego przygotowania ( książki, robótki) do przytuliska.
-Bo to TWOJE LAST MINUTE-wyjaśnił UPROWADZACZ
-Dzięęęęęki serdeczne za przypomnienie,że wakacje już się kończą-pomyślałam, ale oczywiście żwawym kroczkiem podążyłam jak to ZGODNA ŻONA za mężem.
Po drodze okazało się,że sklep, który MIAŁ BYĆ OTWARTY, BYŁ OCZYWIŚCIE ZAMKNIĘTY, więc na głodniaka ( bo trudno liczyć resztki podstępnie ukradzione z własnej lodówki) z niecierpliwoscią czekalismy DNIA NASTĘPNEGO-TARGOWEGO.
Targ z prawdziwie wiejskiego zmienił się niestety w CENTRUM CHIŃSKIE-bez Chińczyków.Warzywa-4 stragany , rękodzieło ludowe-0, rzeczy przydatne w gospodarstwie-1stragan (bardzo ubogi), płody rolne z okolicy-0, ciuchy made in China- 100
WIELKIE ROZCZAROWANIE:(
W spożywczakach tradycyjne targowe kolejki ( MĄŻ" dostaje nerwów"), brak niektórych produktów(ŻONA " dostaje nerwów")
PRZYTULISKO-jak zwykle nerwy uspokaja.
można urządzić wyścigi, kto szybciej zje brzoskwinię- my, czy osy (remis)
zastanowić się -co najbardziej smakowało robaczkowi w NASZYM jabłuszku
pochylić w zamyśleniu nad problemem zamknięcia dodatkowych drzwi ( które najpierw samemu WYRĄBAŁO SIĘ we wrotach stodoły)-można w tym celu jak widać walić również głową o ścianę-skutkuje.
zrobić wieeeeeeeeeeeelkie PRANIE-bo "przecież KOBIETO i tak nie masz co robić"
walczyć ze smokiem na siłę spojrzeń
i NAJWAŻNIEJSZE!- tu ZAWSZE można zaprosić GOŚCI, którzy oprócz zapewnienia miłego towarzystwa GOSPODARZOM oraz dostarczenia motywacji DO OGARNIĘCIA OBEJŚCIA -"Bo przecież GOŚCIE JADĄ!"
- Obdarzą GOSPODYNIĘ własnoręcznie wykonaną biżuterią z masy solnej - z komentarzem -"SAM to ciocia malowałem"
- upolują kaczkę w locie
- własnymi łapkami wyrzeźbią serce
- z pomocą WSZYSTKICH KTÓRZY SIĘ NAWINĘLI zrobią ławkę OGNISKOWĄ
- a na ognisku usmażą jajko, którym wszystkich chętnie częstują
Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy a wrzosy
przypominają,że nadchodzą OBOWIĄZKI.
:)I dobrze! Dość tego rozprzężenia, rozmemłania, rozleniwienia. Człowiek wypoczął, poprzepuszczał czas przez palce, a teraz wraca do obowiązków, i wyczekiwania następnych wakacji!:))) Vivat jesień!
OdpowiedzUsuńnie zna Twoje Czarny Pieprzu serce litości !:)
OdpowiedzUsuńNie -- to w moich kieszeniach pojawia się dno. W myśl zasady: nie pracujesz - nie żresz! A w ogóle jesień to dla mnie najpiękniejsza pora roku - już szykuję sok malinowy i zastępy koców, a książki wesoło mrugają ze stosów - wyczekują dłuuuuuugich jesiennych wieczorów. :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam historię zasłon, uśmiałam się do łez, za co mi wybaczysz, prawda? jednocześnie poczułam tą ciemność w wyobraźni. Tak to jest mężczyźni czasami myślą że my wiemy co autor miał na myśli i jasnowidztwo mamy w genach. Pozdrawiam cieplutko, ps. ale torby mnie osobiście bardzo się podobają i wolę je od zasłonki.
OdpowiedzUsuńkochana jak masz dobrze z tym przytuliskiem .to naprawde mala oaza i twoje wlasne spa .ja tez czuje ze nadchodzi jesien ale wcale jej niechce buuuuu
OdpowiedzUsuńJesieni mówimy stanowcze: NIE!
OdpowiedzUsuńFajnie że masz takie swoje miejsce na ziemi...oby jak najdłuzej mozna było z niego korzystac w tym roku!
Jesien wielkimi krokami nadchodzi, ale co tam ! trzeba stawic temu czola i basta!
OdpowiedzUsuńPiekne twoje przytulisko.Na pewno pozwala zebrac sily na walke do nastepnych wakacji :) Pozdrawiam
Last minyt jak widać sie opłacało :D Cudnie tak ukraścsobie jeszcze troche wakacji i pojechać wypocząć :D ja ciagle obowiązku przez całe lato imam nadzieję że chociaż na jesieni ukradne kilka dni na wypoczynek :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wrzosy. Są takie proste w swoim dostojeństwie...
OdpowiedzUsuńFajnie mieć Last minyt :-)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Cudowne wrzosy i do tego bliskość kochanych osób mmmmm
OdpowiedzUsuńA ja się martwiłam, że Teściowej wspaniałomyślność odeszła i kazała sobie "odtworzyć" swoje ukochane firanki z tych torebek. Na szczęście to tylko wyjazd bez uprzedzenia na łono. Ja z tych, których cieszy koniec wakacji. Dzieckom przynajmniej na kilka godzin dziennie znajdzie zajęcie KTOŚ INNY :))))
OdpowiedzUsuń:) wrzosy faktycznie nieco przypominają o jesieni..ale jesień to również długie wieczory..a w czasie długich wieczorów zaradne kobietki nigdy się nie nudzą ;)
OdpowiedzUsuńA to ty sie zapodzialas na last minyt, bo juz podejrzewalam, ze ucieklas z domu ze strachu przed tesciowa. Alez to twoje przytulisko przytulne jest. No ale jesien idzie, Stefan czeka... a ja czekam na opowiesci o Stefanie i Ulubionym. Dzieki ci serdecznie za zyczenia.
OdpowiedzUsuńZdolni goście:) Pewnie aura Przytuliska tak działa, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDzięki, poprawiłaś mi humor...
OdpowiedzUsuńwesołe te Twoje 'last minyt':))) usmiałam się:) a wraz ze wrzosami oprócz obowiązków skarada się piękna jesień moja ukochana i mnie jesiennego luda uskrzydlająca:) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa właśnie jutro wyjeżdżam na swoje "last minute".Fajnie że twoje udane!
OdpowiedzUsuńJak dobrze że masz to swoje last minyt:)))A teściowa to już na pewno dawno wybaczyła takiej fajnej synowej:))))
OdpowiedzUsuńOj tak lato w szybkim tepie sie konczy, szkoda.
OdpowiedzUsuńAle u Ciebie pod Wiazami sielsko i lato trwa.
Wiesz u mnie na targach staroci tez w przerazajacym tepie wyrastaja stoiska "chinczykowe" brrr, nie lubie tych rzeczy.
Pozdrawiam