poniedziałek, 21 czerwca 2010

CUDOWNE OZDROWIENIE, czyli gdzie pani była jak pani nie było

Dzisiaj pierwszy dzień W PRACY. Wieniec laurowy wbrew zapowiedziom-NIE CZEKAŁ! ULUBIENIEC asekuracyjnie PRZESTAŁ PRZYCHODZIĆ do szkoły. STEFAN ZORGANIZOWAŁ UROCZYSTY HAPPENING POWITALNY polegający na:
  1. rzuceniu się CAŁYM SOBĄ na niczego nie spodziewającego się OZDROWIEŃCA
  2. OBŁAPIENIE Z PRZYDUSZENIEM W/W
  3. zdanie nurtującego pytania  Z WYRZUTEM: "WREŚCIE! GDZIE PANI BYŁA JAK PANI NIE BYŁO?
Udzieliłam wyczerpującej odpowiedzi połączonej z zapewnieniem ,że jestem już zdrowa a nawet jak nie jestem, to NA PEWNO nie pójdę chorować.STEFAN odzyskał rezon, co objawiło się natychmiast poprzez:
  1. łamanie kredek i długopisów-"bo tamte panie to mi nie kazały pisać!"( HA, HA -prawie dałam się nabrać)
  2. oświadczenie,że TERAZ TO JUŻ NA PEWNO wyjeżdża za granicę, bo ranię jego uczucia ( jednak się rozwinął) każąc mu podać zeszyt.
  3. odpowiadanie JUŻ ŻAŁUJĄCEJ,ŻE OZDROWIAŁA-  na sugestię,że chyba na złość tak się zachowuje, bo nie cieszy się,że ją widzi-" PRZECIEŻ POKAZAŁEM,ŻE SIĘ CIESZĘ- POWIEDZIAŁEM DZIEŃ DOBRY!"
OZDROWIENIEC opadł jak zwiędły jesienny liść na za biurkowe krzesełko.

Ale tam dopadły ją DZIUNIE! 
DZIUNIE są ZAWSZE bardzo grzeczne,  ale bystrymi oczkami obserwują dookoła i meldują natychmiast wszelkie przejawy indywidualizmu wykraczającego poza kanony przyjętego w PLACÓWCE zachowania. Widząc zbliżającą się BRYGANTYNĘ pod pełnymi żaglami, próbowałam ukryć się za biurkiem nieudolnie symulując poszukiwanie NIEZWYKLE WAŻNEGO OŁÓWKA, który gdzieś mi upadł.Aaaaaleee- nie takie numery  z DZIUNIAMI.Wyglądając dyskretnie jednym okiem zza biurka ( drugim w tym czasie penetrując przestrzenie podbiurkowe w celu opracowania planu ew. ucieczki-nic to jednak nie dało GABARYTY NIE TE)  zobaczyłam PALEC wytknięty oskarżycielsko w moją stronę
-Pani ZAPOMNIAŁA!- CHÓREM WYŚPIEWAŁY DZIUNIE
-Wszystko pamiętam!-postanowiłam iść w zaparte, ale DZIUNIE POPATRZYŁY TYLKO Z POLITOWANIEM I OSKARŻYCIELSKI PALEC powędrował w kierunku ŻABKI- SKARŻYPYTKI- cudownemu wynalazkowi, który skutecznie zmniejszał liczbę skarg do niezbędnego minimum- BO KOMU CHCIAŁOBY SIĘ PISAĆ?!
-PANI NIE BYŁO I NIE CZYTALIŚMY SKARG!
Mamy taki zwyczaj,że raz w tygodniu czytamy skargi, pochwały i zapytania (żabka ma 3 kieszonki) OMAWIAMY SYTUACJE I ZAZWYCZAJ CHĘĆ DANIA SOBIE PO RAZIE jest sprawą ZAPRZESZŁĄ.
I o to chodzi:)
Nadrobiłam zaległości- w kieszonce SKARGI- była jedna ale za to ELABORAT- napisany oczywiście ... PRZEZ DZIUNIE!
(Imiona oczywiście zmienione-pisownia jak najbardziej oryginalna)
S..... MÓWI,ŻE DWIE NATALKI WYSZŁY Z PRALKI!!! I PRZEZYWA NAS NA SCHODACH PO OWOCE OD ŚMIERDZĄCYCH KÓWET! ROMEK SIE ODWRACA DO NAS I NAM PRZESZKADZA. JERZY NAM DOKUCZA I JE NALEKCJ. MACIEK ODWRACA SIĘ I ZA GADUJE WRONIKĘ I MATĘ.STEFAN PRZESIADŁ SIE BEZ POZWOLENIA NAŁUCZYCJELA DO KLEGI.KOLEGA SIE BAWI NA LEKCJACH I ROZMAWIA.CHŁOPCY SPIEWAJA BRZYDKIE PIOSENKI NA LEKCJACH I W DODATKU RELIGI!!! ULUBIENIEC JE NA LEKCJI WATE CUKROWĄ ZE SKLEPIKU.
ALEEEE się naczytałam! Oczywiście WSZYSCY wyparli się WSZYSTKIEGO, a ja poprosiłam o  czytanie własnych skarg PRZED wrzuceniem do ŻABKI -SKARŻYPYTKI, bo inaczej  NA PEWNO stracę jeszcze wzrok patrząc na tyle błędów. Na razie zrobiłam sobie etui- na okulary :)

10 komentarzy:

  1. W pracy z "dużymi" jest nie lepiej. W biurach też są takie "Dziunie" i na uszko- chcesz czy nie chcesz- podszepną o tym i o tamtym. A inne flądry wbijają szpilki, "to nie ludzie, to wilki" ;-) tak mi się Bareja nasunął ;-)Ach, już od dziecka wyrabia się nawyki zachowania w grupie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pracując z dorosłymi miejsce "Dziuń" zajmują "Swoi" lub "Zaufani". Chociaż wcześniej, gdy byli mali, pewnie byli "Dziuniami".
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma to jak powroty... (szczególnie te na krótko ;)).

    OdpowiedzUsuń
  4. Ubawiłam się czytając przegląd charakterków.
    kiedy uczyłam w szkole bardzo nie lubiłam lizusów ,wolałam dzieci niepokorne ,indywidualistów,samodzielnie myślące!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale żeby od razu ułatwiać skarżypytom życie i "żabki" dla nich wymyślać... A niech się trochę natrudzą w poszukiwaniu ucha do słuchania. Ja bym chętnie popatrzyła prosto w buziaka takiej skarżypytce, ciekawe co się na nim wtedy maluje - satysfakcja?

    OdpowiedzUsuń
  6. A Dziunie są wszędzie! oj wszędzie!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Stefan , Cię wyściskał i to się liczy , co prawda szybko się otrząsnął z szoku wywołanego Twoim pojawieniem , ale spontaniczne odruchy ma bardzo wzruszające .Pozdrawiam Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  8. Miro-"Nie zna życia ,co nie służył w marynarce"- , bo tylko ten wie jak nasi milusińscy LUBIĄ PISAĆ.Czasem już na wstępie rezygnują, bo im się nie chce szukać kartki, ładnie pisać. Poza tym skargi- NIGDY ANONIMY i pochwały czytane są publicznie i zazwyczaj wtedy emocje dawno "opadnięte"i słyszę "aaaa to już my się dawno pogodzili..." i o to chodzi a wysłuchać zawsze trzeba tylko można to czasem odroczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. OLQA cieszę się, że mogłam Cie poznać, a torba jest przecudna!

    OdpowiedzUsuń
  10. och Ola,a ja po przeczytaniu tego posta aż się przestraszyłam,że czasem w mojej głowie pojawia się taka dziunia(dobrze że tylko w głowie)ale się boję:))))

    OdpowiedzUsuń