TU JESTEM PRZEARANŻOWANA,
BO AUTORCE ZDJĘCIA "ZAPOMNIAŁO SIĘ" ZMIENIĆ FILM
W ANALOGOWYM APARACIE
Zawsze, gdy nachodzi mnie refleksja "co by było gdyby" zastanawiam się nad wyborami jakich po kolei dokonałam w życiu.Czy moim życiem rządzi przypadek, czy los(mam nadzieję,że nie ślepy).
Gdybym na przykład poszła jak Pan Bóg i RODZICE przykazali "poszła" na studia dzienne-nie poznałabym na pewno mojego MĘŻA i z kim co chwilę BYM SIĘ ROZWODZIŁA?
Gdybym w odpowiednim czasie nie wybrała "m2" na 7 piętrze( rozległy widok z mniej rozległych 32 metrów), też pewnie zostałabym stara panną, bo jak twierdzę MĄŻ poleciał na dziewczynę z mieszkaniem
-Ale mi mieszkanie-burzy się zawsze, gdy o tym mówię-pokój z kuchnią! To TY poleciałaś na FACETA Z SAMOCHODEM!
-Ale mi samochód! 126p pseudonim KASZLAK
-JAKIE MIESZKANIE-TAKI SAMOCHÓD-godzimy się
Gdyby obok naszego mieszkania nie było suszarni nie zwiększylibyśmy naszego metrażu do zawrotnych 47 m ( wielkim wysiłkiem "społeczeństwa ", czyli rodziny i "kto się tam nawinął" czyli wszystkich innych.)
Gdybym w odpowiednim momencie z dwójką dorodnych dzieci ( jedno na plecach a drugie w wózku) nie odwiedziła dawno nie widzianej znajomej nie zaproponowałaby mi ( wiedziona pewnie litością nad LOSEM MATKI POLKI) zamiany na obecne nasze mam nadzieję docelowe mieszkanie.
Gdybym TU nie zamieszkała, nie poznałabym SĄSIADÓW i nie zaproponowaliby mi kupna naszego PRZYTULISKA.
Gdyby nie przytulisko- nie odkryłabym jak bardzo lubię nasz domek na wsi i wszystko co się z nim wiąże, choćby czytanie "Werandy" i innych pism wnętrzarskich ( no tu już trochę poleciałam po bandzie , bo pisma czytałabym i tak)
gdyby nie WERANDA nie poznałabym bloga GREEN CANOE i potem całego świata FASCYNUJĄCYCH MNIE BLOGEREK :),
Ale
MIAŁABYM ZA TO WIĘCEJ CZASU DLA SIEBIE, BO TERAZ TO NIC, TYLKO CZYTAM TE WASZE BLOGI, A POTEM- NA HURA!,
SZYJĘ,
SZYDEŁKUJĘ,
ZAMARTWIAM SIĘ MOIM BRAKIEM GUSTU,
CIESZĘ SIĘ,ŻE COŚ MI WYSZŁO
I ZNOWU (PO PRZYJRZENIU SIĘ DOKŁADNYM) ZAMARTWIAM SIĘ SWOIM BRAKIEM GUSTU I UMIEJĘTNOŚCI i PISZĘ, PISZĘ, PISZĘ, a potem tylko myślę
czy ktoś to przeczyta?
Ja czytam, ja, ja!;) I zaśmiewam się do łez...nie żebym śmiała się z cudzych nieszczęść, ale co rusz w Twoich przemyśleniach odnajduję swoje, no i żywię niezmienny szacunek dla osób mających zdrowy dystans do siebie, jako i ja mam;)
OdpowiedzUsuńI ja czytam. Uwielbiam Twój sposób pisania, dowcip i rewelacyjne przemyślenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I ja czytam nałogowo i reklamuję Cię jako antydepresant na wszystkich możliwych spotkaniach AA, BB, CC, DD ....
OdpowiedzUsuńJa tez czytam i dokumentuje to w miare regularnie zamieszczanymi komentarzami, w ktorych usmiecham sie porannie lub wieczornie w zaleznosci od pory ich zamieszczania. Pozdrawiam porannie :)))
OdpowiedzUsuńPoczytuję regularnie Ciebie razem z moim mężem ja u siebie on u siebie (bo ciągle za granicą)
OdpowiedzUsuńGrunt to poczucie humoru i dystans do siebie i tego co nas otacza. A nie wszyscy go posiadają a nawet powiedziałabym że coraz rzadziej spotykam takich ludzi.
Fajnie że jesteś i piszesz!
Ja czytam!Wszystko co piszesz!!!
OdpowiedzUsuńI będę czytać ,bo świetnie piszesz!!
Bużka
jesteście PRZE-MI-ŁE!!! czy może to dzisiaj swiatowy dzień dobroci dla OLQ? DOCHODZĘ JEDNAK PO NAMYŚLE do wniosku,ze zaglądają tu SAME DOBRE CHARAKTERY- DZIEKUJĘ!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńA chyba byś nie chciała,żeby zaglądały złe? Bo i po co.Tu dla takich droga zamknięta.A poza tym złe i niegodziwe , to głupie i tak by tego co piszesz nie zrozumiały.A Ty pisz, pisz, pisz i bądź, bądź, bądź.
OdpowiedzUsuńJa podczytuję od jakiegoś czasu, a dziś czytam doszczętnie i dokumentnie:-), dzięki temu spędziłam bardzo przyjemnie pierwszy dzień Nowego Roku:-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam sedrecznie