Zazdrość jak wiadomo to cecha niegodna chwały, ale jeśli pcha nas do chwalebnych, przez nikogo nie docenianych czynów, nabiera czasami akcentu mistycznego.Pozazdrościłam WSZYSTKIM blogerkom i postanowiłam,że w tym roku TEŻ się wykażę.
-Tylko żeby choinka była prosta- prosiłam po raz kolejny- nie wiadomo po co DOSTARCZYCIELA PITAJĄCYCH CHOINEK.
BYŁA prosta, ale za to gałęzie przypominały gęstością las na SAHARZE.
-Nawet ładna, bo PROSTA- jak chciałaś-ocenił swoje starania NIESKROMNY
Taaaaaaa... widać dokładnie, że prosta bo pięń ma gruby jak ramię SYNA po siłowni, ale nic to- o gałęziach i gęstości nie mówiłam wcześniej-to mam!
-W tym roku proponuję wystrój sielski, z naturalnych materiałów-zagaiłam jak rasowy designer a w myślach już dopowiedziałam sobie zbiorowe-" łaaaaaał"
-Znaczy- jak zwykle odwalamy wiochę?Bo chciałem się tylko upewnić- STARSZY- jak zwykle wspierający, za karę musiał wspinać się po taboretach po pudła z ozdobami.
Po odrzuceniu Mikołaja bez głowy i beznogiego aniołka oraz licznych nietłukących się ( sprawdzone na ŁBACH WZAJEMNYCH) bombek, zawieszeniu tego, co zostało, przeszłam do PODCHODÓW.
-Czegoś mi tu brakuje, jakiegoś miłego akcentu-musiałam dodać, bo GŁĄBY oczywiście NIEDOMYŚLNE i wyciągnęłam PRECJOZA, czyli własnoręcznie wydziergane i wyszyte ozdoby. W oczekiwaniu na aplauz potoczyłam wzrokiem po zebranych.
W tym roku aplauz przejawiał się poprzez głuchą ciszę.W końcu GŁOWA RODU odważyła się zadać samobójcze pytanie:
-Ale TEGO chyba nie powiesisz? Wiesz LUDZIE tu będą przychodzić i jeszcze kto zobaczy...
-A na uprasowane koszule są jacyś chętni?-odpowiedziałam pozornie nowym wątkiem (LATA PRAKTYKI)
Nowe, autorskie ozdoby zawisły tam gdzie chciałam
a ja poleciałam do kwiaciarni po jemiołę.
-Po coś pani te jemiołe kupiła?-zaczepiła mnie w drodze powrotnej NIEZNANA, z której siaty malowniczo wystawał również bukiet jemioły.
-Żeby się całować-tylko to w tym momencie przyszło mi do głowy.
-Iiiiiiiiiii-kobieta pogardliwie wykrzywiła usta- ja myślałam,że to na szczęście, alem głupia, po co ja to kupiłam?!
-Na szczęście też!-zapewniłam ją, choć bez przekonania
-Ale to miało być, pani -NA PIENIĄDZE!!!!!-pomachała mi z wyrzutem wiechciem , z którego natychmiast odpadły wszystkie kulki.
-Nie, na pieniądze to łuski karpia w portfelu-ośmieliłam się zaprotestować, stawiając siaty z zakupami i jemiołą bezpiecznie między nogami, bo bałam się,że i moją BABA wytarga.
-DWA LATA NOSIŁAM! KOBITO! I CO?-podniosła głos a ludzie wracający z targu zaczęli podejrzanie zwalniać wietrząc sensację.
-TYLKO MI SIĘ PORTFEL ZAŚMIARDŁ A Z KASY G....!-kobietę poniosło
-Bo nas kobiety to tylko robota lubi- rzuciłam bez sensu, ale jak się okazało, była to myśl widocznie pełna głębi, bo na kobietę podziałała piorunująco.
-WŁAŚNIE!-wskazujący palec zatrzymał się na szczęście PRZED moją klatką piersiową ( a tykania nie lubię i wtedy nie ręczę za siebie)
-Masz pani rację! A ja i tak powieszę te jemiołę i NIE ZMYDLISZ MI TU PANI,że to do całowania! WESOŁYCH ŚWIĄT!-szarpnęła siaty a ja nawet nie zdążyłam jej powiedzieć o wigilijnych uszkach teściowej z ukrytą( na szczęście) monetą.
Jemiołę powiesiłam na ścianie,
ale na razie efektów nie widać- w portfelu pustki a i do całowania jakoś nikt się nie pcha:)
niedziela, 26 grudnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to pierwszy glos masz, tylko napisz jak sie glosuje. no i buziaczki coby ci sie jemiola nie zmarnowala.
OdpowiedzUsuńNa efekt jemioly musisz poczekac, musi sie fluidami po chalupie roznieść, nos zanęcić, daj jej czas. Choinka czaderska, own dizajn is de best dizajn :) mi sie bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńJa tam na koze bede glosowal, wlazlam na ten link i to juz? Daj na wszelki wypadek instrukcje gdzie dokladnie klikac :)
Ojoj!!! Ja też swój glosik dorzucam, choinka świetna, moi też tak reagowali na początku, a teraz bez mrugnięcia moje robótki wieszają, co bym nie zrzędzila tyle :D.
OdpowiedzUsuńJak zwykle się ubawilam u Ciebie przy porannej kawie.
Ściskam cieplutko i trzymam kciuki.
Już Cię kocham - za dizajnerską choinę sosnową (bo tylko taka jest prawdziwa!), za jemiołę, karpiową łuskę i resztę przesądów. Ja niestety nie przestrzegałam w tym roku pozostawienia niesprzątniętego stołu - dla duchów przodków i BABA pierwsza przyszła w Wigilię!!!!
OdpowiedzUsuńPoproszę o instrukcję klikania.
Buziaki pod jemiołą - coby się nie zmarnowała. Ewa
Cmok, cmok, cmok.... zaczynam od calowania, no bo jestem wielbicielka !!!! Cmok, cmok.....Chlopy tylko w dziecinstwie moga poznac sie na ozdobach i jemiolach, z wiekiem traca ta mozliwosc,nie szkodzi, cmok, cmok... Gdzie klikac????? Skoro nie dziala jemiola, zacznij dzialac Ty!!!! Ag
OdpowiedzUsuńA u mnie karpia w tym roku nie było (bo Wigilia u teściów), więc znowu bida w porfelu będzie straszyć ;)
OdpowiedzUsuńWirtualnie całuję, za aniołka dziekuję.
OdpowiedzUsuńI za cały Twój rewelacyjny blog.
Mnie tam łuski nie przeszkadzają, ale siostra mojego męża wywaliła kiedyś z hukiem koło lipca, że niby kiedyś miała, a odkąd nosi kapie truchło to kasa sama się dematerializuje;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego:)
I ja Cię całuję pod jemiołą ,chociaż żem nie chłop,ale skoro one takie niedomyślne:))Łuska karpia z groszem zawsze pod wigilijnym talerzem:))a potem ląduje w portfelu...na bloga zagłosuję bo go uwielbiam:)))
OdpowiedzUsuńCmok!
OdpowiedzUsuńMi jemioły nie udało sie kupić w tym roku.
Wesołych!
Heh, znów wpadłam na chwilkę, a zasiedziałam się... Ależ potrafisz podnieść nastrój! Dzięki, że jesteś!
OdpowiedzUsuńGo
P.S.
Właśnie pobiegłam podlać piekącą się świątecznie kaczkę... Nadziewka sposobem nieznanym znalazła się obok. I wiesz co? Mam to gdzieś, na pewno będzie wyjątkowo pyszna !!! :-)
Hahaahha :DDDD Ozdoby własnoręczne to to co uwielbiam- nie dałam rady sobie zrobić i podziwiam- naprawdę super! :D Masz moje głosy w konkursie blogowym na bank :D !!!
OdpowiedzUsuńWiesz, ludzie TU będą przychodzić... - ;D;D Jomo
OdpowiedzUsuńOjej, trzymam się za brzuch, ale nie z powodu świątecznego przejedzenia tylko ze śmiechu:)Twój opis pieczenia ciasteczek i innych słodkości jest tak sugestywny, że moja biedna głowa nie może sobie poradzić z naporem wyobraźni. Jestem przekonana, że moja łapka też zmieściła by się w tych słojach, pod warunkiem, że jeszcze coś zostało na dnie;) Apropo jemioły, nawet nie pomyślałam o jej cudownych możliwościach, wieszając ją u powały;) a tu, proszę, wisi sobie już parę ładnych dni, a mąż sam chętny do całowania;)Widzę słuszne noworoczne posunięcie, kibicuję wiernie:)Papa
OdpowiedzUsuńNajgorsze,że do całowania nikt się nie rwie...hehe..
OdpowiedzUsuńChoinka super!!!!
Pozdrawiam
Ale tu pięknie! Gdzie ja byłam jak mnie tu nie było?
OdpowiedzUsuńA ja dzisiaj od rana sobie myślę o Tobie (nie wiem dlaczego akurat dziś) i o tym blogowym konkursie i od rana planuję, żeby Cię do startowania w nim namówić. Widzę, że nie muszę :))) Telepatia, cy co? Oleńko mój głos masz od dawna, bo jestem Twoją "idolką" ;))) Taki żarcik ... A za aniołka bardzo, bardzo dziękuję, cudny jest i pasuje bardzo do mojego nieustannie nie-kwitnącego storczyka. Za to nie będzie musiał znikać razem z choinką i innymi ozdobami, zostanie na cały rok. Buziaki i cmoki podjemiolne.
OdpowiedzUsuńI znów uśmiechnęłam się szeroko dzięki Tobie. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńSkoro jest jemioła to muszą być buziaki. Pełne radości przesyłam:)i mnóstwo dobra w nowym roku życzę Tobie i rodzince.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i ciepłe słowa!
Pozdrawiam całuśnie:D
TCH
Alem się uchachała, zwłaszcza przy zmianie wątku na koszulowy i przy babie :))))
OdpowiedzUsuńDzięki!
pozdrowienia ze Starej Stajni!
Nie mamy wyjścia, będziemy musieli na Ciebie zagłosować. Moglibyśmy sami się zgłosić, ale twoje uczestnictwo odbiera nam wszelkie szanse powodzenia;) Powinnaś wygrać we wszystkich kategoriach, na dodatek podwójnie!
OdpowiedzUsuńOlqo, ja w sprawie tej łuski karpia - nie posiadam takowej, ale mam muchę "chlebową". Babcia męża, jak żyła, mówiła tak: "Pamiętaj, nigdy nie pozbywaj się z domu ostatniej muchy, bo to jest mucha "chlebowa",jak ją wyrzucisz, będzie ci brakowało chleba". No i żyjemy z tą muchą od jesieni, lata, gdzie chce, pstrzy, gdzie chce, no i chleba też nam nie brakuje, a przed chwilą siedziała na okapie i gapiła się w gary /heh, ryba po grecku/.Pamiętaj, Olqo, wyrzuć wszystko, łuskę, jemiołę, odcisk z palca jeża, język ropuchy, suszoną jaszczurkę, ale muchy nie wyrzucaj, to zabezpieczenie na ciężkie czasy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie /zaglądam, zaglądam do Ciebie cały czas/, ciepełka życzę, dobrego w Nowym Roku
Maria z Pogórza Przemyskiego
P.S. A do przytuliska zaglądacie?
Właśnie przed chwilą pani bażantowa spacerowała po tarasie i oskubywała owocki.