poniedziałek, 17 września 2012

Uffffffff, a jednak dajemy radę!

Zaopatrzona w magiczny pierścień mocy zakupiony w Książu
mężnie ruszyłam na spotkanie ZE ZNANYM I STRASZNYM-jednym słowem ROZPOCZĄŁ SIĘ KOLEJNY ROK SZKOLNY.
W tym roku bez ministerialnej PASJI ( odgórnie NAKAZANEJ  w roku ubiegłym), ale za to w duuuuużym składzie, bo dzieciaczki nic nie wiedzą o niżu demograficznym i rosną i pchają się do wiedzy.
-BĘDĘ W TYM ROKU BEZWZGLĘDNA-obwieściłam wszystkim, czy kto chciał słuchać, czy nie i ASERTYWNA i W OGÓLE-po lekcjach CZAPKA NA GŁOWĘ I TYYYYYLE MNIE WIDZICIE-( niektóre koleżanki na pewno powitały to oświadczenie z radością).Dyrektor miał jednak inne plany
-BRYGADZISTĄ....( u nas to się nazywa przewodnicząca zespołu samokształceniowego- niby,że KTÓRĄŚ Z NAS- NAJMĄDRZEJSZĄ W ZAŁOŻENIU, MOŻNA JESZCZE WYKSZTAŁCIĆ?- w domyśle OSOBĘ DO OBCYNADALANIA ZA WSZYSTKICH) ZOSTAJE.......w powietrzu czuć było mróz-zostaje....- nerwowo i DYSKRETNIE rozejrzałam się wokół- PANI.....
-CO ZDZIWIONA I SIĘ TAK PATRZY????-skomentował moją pełną aprobaty dla dyrektorskich decyzji minę.
NA URLOPIE WYPOCZĘTA, POTEM ROK PRZERWY w pełnieniu zaszczytnych funkcji( niech im ziemia lekką będzie)- PORA WRACAĆ I PRACOWAĆ-i to by było na tyle, jeśli chodzi o asertywność w moim wykonaniu.
Jak zwykle pomocna FOKSIOWA zaoferowała wszechstronną pomoc ( ze sprawozdawczością włącznie) i zrobiło mi się lżej.
BIG DAY!- EKIPA W KOMPLECIE-Popatrzyłam w te oczy i... WYMIĘKŁAM ( wszystkie maślane jak u mojej Truśki, gdy widzi saszetkę z mięchem).
Nawet TAJFUN bez marsa na czole z uśmiechem przyjmuje uwagę ( puknięcie w gadającą główkę) i nawet PRZEPRASZAM-gładko przechodzi mu przez dziób- ale JA się nie dam zwieść!
PIERWSZE DNI- w PLACÓWCE koniec remontu, zamiana sal ( na szczęście przeprowadzkę zrobiłyśmy w sierpniu) i latamy, latamy, latamy....
-Noga mnie boli, co mam  robić?!- narzekam w domu
-AMPUTUJ-radzi MŁODSZY
-TO JAK PÓJDĘ DO ROBOTY GŁĄBIE? A W OGÓLE TO MIAŁAM JUTRO JECHAĆ PO BUTY GADZIE! na wychowanie i okazywanie matczynej miłości nigdy nie jest za późno.
-FAKTYCZNIE- JEDNEGO CI NIE SPRZEDADZĄ!- na troskę i synowską miłość okazuje się zresztą też!
Dla ocieplenia nastroju wykonuję uspokajające torby :( nie bez powodu zakupowe- PODWYŻKĘ ŚMY DOSTALI!)


paste(lovą) z miłym wnętrzem

groszkową


groszkowo kratkową z różami w środku
i
ocieplacze ( bo w TV kolejne programy zapychające mózg watą- CZYLI TAKIE JAK LUBIĘ:) a przed odbiornikiem szyć się nie da, więc DZIERGA SIĘ!